Avengers Nova?

Ranek, za 2h szkoła i twoje postanowienie. Czy go dotrzymasz? To twoja sprawa.

Ruszyłam do szkoły jak się porządnie ogarnęłam to po tym poszłam do szkoły. Wkrótce siedziałam tak na lekcjach bez słowa i do domu. Siedzę i nigdzie się nie ruszam.

Przyszła kolejna wiadomość. Rozbrzmiała na głos, więc chcąc nie chcąc usłyszałaś jej treść;
To samo miejace, ta sama pora. Taila, Nova i Bezmocna- pół godziny wcześniej
Aj, a ty postanawiasz dalej siedzieć? Nie kusi cię by dowiedzieć się, o co chodzi?

Westchnęłam. No dobra zobaczę co tam do powiedzenia i rezygnuje zaraz po.... Ruszyłam tyłek na miejsce i po chwili tam byłam. Dlaczego akurat nasza trójka?
- Yo - przywitałam się krótko.
Byłam już ubrana i w ogóle. Podrapałam się po głowie, czekając aż przyjdzie nam rozmawiać ze Starkiem.

No i racja, stawił się Stark. I Thor. I Czarna Wdowa. Cała trójka w jednym miejscu...
-Altrea za mną-tu dama odwróciła się i ruszyła w stronę jednych drzwi.
Widząc Thora odrazu chciałaś zadawać pytania. Jednak delikatny gest Thali dał Ci do myślenia. Niby była denerwująca z tą swoją tajeniczością, ale jesteś pewna, że nie chce dla ciebie źle...
Ale taka szansa?
Thor jednak skinął na brązowo włosą. Co dziwne, wyglądał na wściekłego...
Wycgodząc, usłyszałaś jak zaczyna;
-Jak śmiałaś.....- i drzwi się zatrzasnęły.
Zostałaś sama ze Starkiem;
-Łatwo się chyba domyślić o co chodzi. Do tej pory to było tylko proste badanie was. Teraz nastąpi odsiew.. A ja nie chcę, by taka bojownicza dziewczyna odpadła.- mrugnął do mnie radośnie- Masz wszystko, czego Ci trzeba, by zostać Avengersem. I stawiam na ciebie. Pytanie tylko, czy chcesz, żebym cię szkolił? Możesz odmówić, ale parę lekcji zawsze Ci się przyda. Co ty na to/?
Propozycja jedna na milion..

W sumie może bym chciała pójść z Thorem, ale pewnie będę miała okazję się popytać go kiedy indziej. A Starka wprost uwielbiam, więc słuchałam jego słów z coraz większym uśmiechem na twarzy, nie było tego widać, chyba że potrafi czytać emocje z oczu.
- Pewnie, że chcę - pokiwałam głową.
Normalnie szczyt szczęścia. Naprawdę, myślałam, że odejdę choćby nie wiem co, a tu takie coś. Teraz byłam ciekawa co jeszcze mi opowie i dlaczego Thor był taki wkurzony?

Star widocznie zadowolony klasnął w ręce;
-Wiem, że nie pokazałaś wszystkiego co potrafisz, Nova, ale dziś skop wszystkim tyłki~
Nagle rzucił coś w twoją stronę. Złapałaś to, a to znaczy zegarek. Zwykły, niczym nie wyróżniający się, czarny zegarek;
-Masz troszkę inny plan lekcji, niż inni. Przez ten zegarek mogę się z tobą skontaktować, a ty ze mną. Bo wiesz... wolę szkolenie w terenie.- puścił do ciebie oko.-Na dziś z mojej strony to w sunie tyle. Zaraz odbędą się walki. Nie traficie na siebie nawzajem- powiedział wskazując drzwi, za którymi zginęły dwie pozostałe-A myślę, że z resztą dasz sobie łatwo radę.
No i koniec. Już wiesz o co chodzi. Zaraz i bezmocna wyszła z sali, a następnie Milcząca Dziewczyna. Patrzyła prosto na ciebie, ale nic nie powiedziała.
-...nie igraj zbyt mocno.- tyle jeszcze z słów Thora, bo zostałyście wyrzucone na arenę. Na razie nic- czekacie.

Pokiwałam głową na jego słowa.
- W sumie wolę to samo - co było w pełni zgodne z prawdą.
Po tym pożegnałam się z Starkiem i zadowolona już stałam na arenie. Czekam spokojnie na pozostałych, wyraźnie ciesząc się. Ciekawe z kim przypadnie mi walczyć. Dotąd szczególnie nie używałam żywiołów, ale może w końcu czas? To by było fajne, zwłaszcza, że chcę wykazać się przed Starkiem tym co potrafię. Chyba krwiożercze rośliny z domieszką stali byłyby fajne? Ooo tak!

Przybyła reszta... Nie wiedzieć czemu, patrzyli na was jakoś tak wrogo... No tak, trzy nie wiadomo czemu wybrane dziewczyny... Wszyscy chcą to wiedzieć.
Otworzyły się drzwi pierwszego boxu. I odrazu widać było, kto ma z kim walczyć...
Bolt i Altrea.
Weapon i Soul
Kilka nieznnych Ci twarzy...
I ty. Vis Selena.
Zauważyłaś, że Milcząca Panna nie walczy. No tak, w końcu jest was 13....

Ale czas zająć się swoim boxem.
Weszłas tam w towarzystwie ubranej całkowicie na czarno dziewczyny. Wytworzyła wokół siebie pole i dała Ci gestem sygnał.
Zaczynaj.

Tak więc już wiem z kim przyszło mi walczyć. Tupnęłam w ziemię zaraz obok pola jakie zrobiła ta dziewczyna i powiedziałam kilka rzeczy w swoim języku, to jest już jedna z tajemnic wybierających. A słowa brzmiały mniej więcej tak "Kreacja Życia - mordercze pnącza stali" - po czym z podłoża wystrzeliły na dziewczynę mocne, stalowe pnącza, które już wiedziały co mają zrobić. Dodatkowo wzmocniłam je barierą na wszelki wypadek. Ja póki co czekam na efekty nim zacznę działać, chcę ocenić dokładniej jaką mocą i siłą dysponuje dziewczyna.

Widocznie zaskoczyłaś ją, bo tarcz pękła raz dwa, a sama jej wytwórczyni ledwo wywinęła się pnączą.
Unosiła się nad tobą, tymczasowo unikając dotyku pnączy. Złożyła ręce w dziwnym geście i wyszeptała kilka słów. Poczułaś na tarczy ostry atak, jednak dałaś radę ją utrzymać.
Dzewczyna w końcu postanowiła wziąć sie za ciebie.
-Toi, Zi, Van!
I nagle coś ciebie oplotło... Dziwna tekonstrukcja twoich pnączy. Jednak zdecydowanie nie tak silna...
Dziewczyna przez to zaklęcie dała się pochwycić, lecz gdy to coś ją złapało, ukazała się cielesna tarcza wokół niej. Chroniła przed kokcami, ale czy na długo..?

Naprawdę ciekawe zdolności ma ta dziewczyna, ale nie jest tak bardzo silna... Po chwili utworzyłam wokół siebie niszczącą aurę, którą pozbyłam się jej pnączy i znowu użyłam na swoim wytworze mocy.
"Wzmocnienie" - szepnęłam w swoim języku i dałam dość sporą ilość energii swojej roślince.
Teraz to jest już raczej pozamiatane, widząc to jaki problem sprawiały jej pnącza bez szczególnych wzmocnień... Oczywiście pilnowałam by nie zabiły jej jak ta już padnie pokonana.

Dziewczyna nie mogła sobie poradzić z pnączami w rzaden sposób. Rzeczywiście, nie była silna, ale ta aura wokół niej nie znikała. Pozostał taki impas... Widocznie dziewczynę chroniły jakieś moce, choć chyba nie należały do niej... albo nje umiała z nich korzystać. Czuło się jednak pradawną magię, tak samo starą, jak twoja, choć pochodzącą z innego źródła...
Ma zadatki na silną wojowniczkę, ale póki co trafiła na silniejszą.

Gong ogłsił koniec walki, a ty wyszłaś na zewnątrz. O dziwo, stał już tam Weaponmen i Atlea.
Ach, gdyby nie ta uparta bariera dziewczyny, na pewno byłabyś pierwsza...

Po chwili odwołałam pnącza od niej, aletylko ood niej. Zostawiłam roślinki.
- No byleby nie dały się żadnemu ogrodnikowi - zaśmiałam się i pomogłam dziewczynie wstać. - Naucz się nad tym panować a będzie naprawdę dobrze - uśmiechnęłam się tylko i wkrótce byłam z resztą.

Dziewczyna uśmiechnęła się. I dała się ponieść na platformie na zewnątrz. Ty zaś wyszłaś, by zobaczć, że następną walkę masz z jakimś chłopakiem ubranym w ciemnozielony kostium. To ten, który ostatni wlazł do autobusu~
-Będzie ciekawie,nie?- chłopak poklepał cię po plecha-Zapowiada się ciężka walka.
Taila miała stoczyć walkę z dziewczyną o imieniu Tigra.
Weaponmen z jakiś chłopakiem o zagadkowym nikcku Zum.
Tym razem Bezmocna nie miała pary~

- Co racja to racja - powiedziałam do chłopaka.
Po chwili poszłam z nim na kolejną arenę i zamyśliłam się. Czas na coś silniejszego niż stalowe rośliny. Gdy tylko byłam na arenie to tym razem postanowiłam użyć ognia.
"Kreacja Życia - magmowe węże giganty" - szepnęłam znowu w swoim języku.
Ziemia zaczęła pękać i trząść się a po chwili spod niej wyłoniło się pięć ogromnych węży pokrytych ogniem. Je też wspomogłam tarczą i po chwili wszystkie ruszyły na chłopaka. Uwielbiam takie zwierzątka. Ciekawe jednak co potrafi chłopak, może nawet będę musiała zmienić żywioł.

Chłopak tak sobie po prostu stał i czekał na atak. Węże -dosłownie- przeleciały przez niego, a ty poczułaś na tarczy coś w rodzaju dziwnej cieczy, otaczającej powoli ją całą. Twój wzrok zarejestrwał tylko cień, oplatający wężę. Nage mocny ścisk, stawiałaś temu czemuś mocny opór, ale to coś po prostu jagby zmniejszało swoją objętość, mając w środku twoje węże.
Chłopak zniknął~ co teraz?

Stwierdziłam, że to nie ma sensu pchać w to za dużo siły. Odskoczyłam i użyłam kolejnych zaklęć by... Eksplodować węże! To chłopak może mieć zdolności zmiennokształtne i je teraz uciskać, ale mógł zabrać się za mnie nie za nie... Po tym szybko przeniosłam się do odbicia świata i dzięki aurze starałam się namierzyć chłopaka, po czym tam wyskakuje i pakuje mu wybuchową kulę energii.

Wybuch węży sprawił, że dziwny cień zniknął. Stałaś całkiem sama, a po chwili do ciebie dotarło, że chłopak zniknął chwilę po pojawieniu się cienia.
Przeniosłaś się do innego świata, ale o dziwo, on Ci pokazał... że chłopak jest dosłownie wszędzie~
Mając w pamięci słabostki tego ciała, musisz wrócić~
I co teraz?
Na swojej nodze poczułaś kleistą maź..

Spojrzałam na swoją nogę.
- Rozumiem - mruknęłam tylko cicho i postanowiłam użyć wody.
Szybko podskoczyłam i wokół mnie pojawił się wir wody, którym zaczęłam dosłownie pucować całą arenę, jedynie ja po momencie się wysuszyłam i zaczęłam sobie gromadzić elektryczność, kiedy już wszystko próczmmnie było mokre.... Wpakowałam do wody tyle elektryczności ile mogłam!

Ruch wykonany bardzo dobrze, cała maź zniknęła, ale chłopaka ani widu ani słuchu;
-Elektryczność nic nie zrobi czemuś, co jest cieniema.... Z mrokiem nie wygrasz-usłyszałaś tuż za uchem, a potem lekki śmiech.
Nagleobróciłaś się o 180° i zawisłaś nad ziemią, trzymana przez długą, czarną maź.

- Tu mnie zaskoczyłeś.... Że mi powiedziałeś na czym opiera się twoja moc - wyszczerzyłam się. - Mawia się ogień zwalczaj ogniem? - pytanie retoryczne.
Moja dusza to mrok i światło w jednym. Po chwili zaczęłam czerpać tylko z tegommrocznego źródła. Stałam się nieco inna... Gwałtowna, nieprzewidywalna... Złapałam to coś moimi rękoma które już otaczało coś w rodzaju czarnego ognia. Zaczęłam tą mocą atakować go.

I tu chłopaka wyraźnie zaskoczyłaś. Nie spodziewał się oporu z twojej strony, widocznie tak pokonał poprzednią ofiarę.
Ale to nie koniec... Chłopak też ci€ zaatakował, odcinając Ci dostęp od cienia. Cóż, może znałaś tą technikę, ale także parę innych. On zagłębiał tylko tą jedną, i nie miał ograniczeń w swoim ciele.
Więc cień vis cień nie wypaliło.
Ale to przcież ty... Nie dasz się tak łatwo, a xnasz wiecej sztuczek, niekoniecznie cienistych....

No coraz większą radoche mam z tym chłopakiem.
- Podoba mi się to - stwierdziłam. Po chwili zaczęłam używać mocy ze źródła zupełnie przeciwnego. Światła... Po chwili już miałam na rękach dwa zupełnie białe ostrza, które aż wibrują od jasnej energii. Zaczęłam po chwili rozcinać cały cień, powodując jednocześnie rozbłyski mocy.

Światło, przeciwnieństwo cienia, dało lepsze efekty~ widziałaś reraz, że chłopak ma dwa takie same miecze, tylko że czarne... Wiadomo, że bez światła nie ma cienia i bez cienia nie ma światła. Dwie siły, które się równoważą.
Zaczęła się walka, jagby na miecze, oboje dajecie z siebie 100%